wstecz Słowo od tłumacza powrót do strony głównej

Mija 300 lat od śmierci Czcig. Sługi Bożego o. Stanisława Papczyńskiego. W ostatnich latach intensywniej zajęto się jego pisarstwem, tłumacząc je również na język polski. Jednak teksty rozpowszechniane na powielaczu czy wręcz na maszynie do pisania, nie mogły posłużyć do szerszego zainteresowania społeczeństwa myślą Apostoła Mazowsza. [Mamy maszynopis tłumaczenia niektórych dzieł o. Papczyńskiego, którego dokonał o. Aleksander Bołtuć we Włocławku w latach sześćdziesiątych zeszłego stulecia]. Także zgodność z oryginałem łacińskim i jakość polszczyzny wymagały korekty. Dlatego też z tekstami dzieł o. Papczyńskiego stykali się głównie mariańscy magistranci i doktoranci. Natomiast ogół marianów zna twórczość pisarską swego Założyciela tylko z łacińskich tytułów. Ludzie świeccy, poza jednostkami, nic nie wiedzą o tej literaturze, której znajomość przynosi wiele materiału do rozważań, do lepszego poznania człowieka, do lepszego poznania samego siebie.

         Nie mamy rękopisu łacińskiego tej książki, posiadamy natomiast pierwsze i jedyne wydanie drukiem w Krakowie w roku 1670. Za podstawę niniejszego polskiego tłumaczenia służyło wydanie Orator crucifixus, Varsaviae 1998, które opracował krytycznie i opatrzył licznymi przypisami ks. Kazimierz Krzyżanowski mic.

         Cytaty biblijne brałem z Wulgaty przełożonej na polski język przez ks. Jakuba Wujka, której tekst poprawili ks. S. Styś SJ i ks. W. Lohn, wyd. IV, WAM Kraków 2002 (jest to tekst wydania III z 1962 roku), ponieważ Autor tych rozważań ze zrozumiałych względów posługiwał się łacińską Wulgatą. Stąd czytelnik raz po raz będzie miał przed oczyma cytat, z którym nie będzie mógł się zaznajomić w wersji BT, który nie w pełni będzie zgodny z wersją BT. A tym właśnie cytatem Autor się posłużył. Dla przykładu: w Słowie I Ps 7,5: Wulgata: „jeślim odpłacał [złem] tym, co mi źle czynili, niech upadnę słusznie przed nieprzyjaciółmi moimi bezsilny”; zaś BT: „jeśli wyrządziłem zło swemu dobroczyńcy i swego wroga złupiłem doszczętnie”. Podobnie w Słowie II: Pwt 32,39; Pnp 6,10; i w innych miejscach.

W przekładzie polskim na ogół pomijałem słowa typu: „i”, „bowiem”, „zaś”, „więc”, które są chyba typowe dla języków starożytnych. Powtarzane wiele razy „i”, „bowiem”, „zatem” itd. polskiego czytelnika może nużyć i niewątpliwie stanowi mankament wielu przekładów. Oczywiście słowa te zachowywałem tam, gdzie pogłębiają sens. To samo dotyczy wyrażeń „tu...tam”, „ten ... tamten”, „ci...tamci”, które w oryginale jednoznacznie określają osoby, natomiast w języku polskim, szczególnie w dłuższych zdaniach, czytelnik już nie wie, którzy są „ci”, a którzy „tamci”, co oznacza „tu”, a co „tam”. Dlatego, by ułatwić lekturę, wszędzie tam, gdzie było to możliwe, zaimki te zastępowałem odpowiadającymi im osobami, a przysłówki konkretnym wskazaniem miejsca, umieszczając je w nawiasie kwadratowym [...].

         Układ tekstu zachowałem dokładnie (poza jednym wyjątkiem[1]) według łacińskiego wydania ks. Krzyżanowskiego. Przypisy są inne niż we wspomnianym wydaniu łacińskim. Do tamtych będzie zaglądał naukowiec, a tu chodziło tylko o to, by podać niewielką informację o cytowanym przez Autora pisarzu kościelnym czy innej osobie.

         Do wydania polskiego dołączono Indeks biblijny i Indeks cytowanych autorów. Szczególnie ten ostatni uwidacznia nam fakt, jak oczytany był w literaturze przedmiotu Autor Ukrzyżowanego Mówcy.

         Niniejszy tekst polski jest owocem wielomiesięcznej mojej pracy, wertowania wielu dostępnych mi słowników, kilkakrotnego przeredagowywania przekładu. Każda z kolejnych wersji fragmentów przekładu była rewizją moich decyzji w doborze odpowiedniego słowa polskiego. Zawsze stawiałem sobie pytanie: Czy tak się mówi po polsku? Ciągłe poprawianie, szlifowanie wynikało z dążenia, by gładki i płynny język polski zachęcał do czytania przekładu. Taka jest moja interpretacja, czyli określone przez mnie odczytanie Orator crucifixus. Interpretować – to „grać jakąś rolę, wykonywać jakiś utwór muzyczny z pewnym zaangażowaniem, twórczo”.

         Bardzo dziękuję księżom: Kazimierzowi Krzyżanowskiemu i Eugeniuszowi Ogińskiemu, którzy na różnych etapach pracy żmudnie prześledzili tekst polski w korelacji z tekstem łacińskim. Wiele ich bardzo cennych sugestii udoskonaliło niniejszy przekład.

         Całe to dzieło jest szczególną zasługą dwu Przełożonych Prowincji Polskiej: Ojców Jana Mikołaja Rokosza i Andrzeja Pakuły, którzy na każdym etapie pracy żywo interesowali się jej postępem i skutecznie zachęcali do pokonywania napotykanych przeszkód.

 

[1] W Słowie V, gdzie Autor zwraca naszą uwagę jak wielkie pragnienie zbawienia duszy Samarytanki dręczyło Jezusa, chciałem uwypuklić te cztery jakby dowody pragnienia, dlatego każdy z nich ma swój akapit: Najpierw... Następnie ... Potem ... I wreszcie...

wstecz powrót do strony głównej